Hej.
Wybrałam się ostatnio na mecz Arki Gdynia z Okocimskim Brzesko, który odbył się, jak wprawne futbolowe oko zauważyło, w Gdyni. Na początku frekwencja była mało zadowalająca, a nawet przygnębiająco niska. Przed rozpoczęciem meczu na Górce (coś jak Żyleta na Legii) było widać mnóstwo wolnego miejsca i szczerze mówiąc wyglądało to kiepsko. Pierwsza połowa nie była rewelacyjna w wykonaniu piłkarzy z Gdyni, jeśli chodzi o przeciwników już ok. Zaś role odwróciły się w drugiej połowie. Na początku nadal oglądaliśmy Arkowców, których nie bardzo chcemy oglądać, ale po wyrównaniu bramką, która dosłownie wpadła do bramki z pomocą da Silvy, w 'Śledzi' coś trafiło. Chwilę potem piękny strzał główką po rożnym (znowu da Silva) i na końcu w 90 minucie, rytuał ostatnich meczów, Surdykowski :) Ale ale, to nie jest to, na czym chcę się skupić.
Ważniejsze rzeczy działy się na trybunach. Tradycyjna 'wojna' na piosenkę 'Nasza areczka ole...' ze wstawaniem z krzesełek i stukaniem w oparcia, a oprawa ze strony górki naprawdę niesamowita. No ale cóż, zostaje mi tylko wstawić zdjęcia:
[źródło: www.arkowcy.pl]
Tak więc widać od razu, że kibice włożyli naprawdę dużo pracy w oprawę meczu. Co jeszcze? Siedziałam na torach, gdzie głosem kibiców od dawien dawna jest Fasol. On zawsze nas organizuje, mimo, że nie ma mikrofonu czy megafonu. Wczoraj Fasol wszedł na barierkę i chciał nas skoordynować, ale ochroniarz zaczął go ściągać. Zaczęły się popychanki, aż z ust kibiców całego stadionu zaczęło się skandowanie, no cóż, bardzo nieprzyzwoitych rzeczy w stronę guardów. Koniec końców Fasol nadal stał na barierce, a ochroniarzom się oberwało.
I przyznam sama, nie mam nic przeciwko.
Recenzję przygotowania całego meczu i gry zawodników pozostawiam wam, bo nie będę się bawić w psychologa.
Do następnego razu,
Anonimowy Krytyk :)






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz